Ostatnia wycieczka w Tatry była udana, zresztą jak mogło by być inaczej.
Schronisko w dolinie Pięciu Stawów było tak zapchane że postanowiliśmy kimać pod gwiazdami.
Ja tam już byłem po którymś grzańcu i pomysł wydał się świetny. I tak ochoczo rozbiłem się mieczy kamieniami, poduszka kamienna itp. lubię kamienie a czym większe tym lepsze.
Jedyny nie miałem śpiwora, ale to dopiero wrzesień dam rade. Dla pewności kocyk sobie załatwiłem.
Spadające gwiazdy oglądałem zasypiając nie wiedząc jeszcze wtedy że spał będę może godzinę tej nocy.
Trzecia budzę się zmarznięty na kość, reszta załogi śpi że atom nie ruszy. Wiedziałem że pospane.
Całą trasę na szczyt nie spotkałem nikogo, tylko kózkę zresztą to Kozi Wierch :)
Idealnie zgrałem się z wschodem.
Tatry 04.09.2011