Łąka, słoneczny poranek. Malutki wróbelek beztrosko wydziobuje robaki z ziemi. Niestety jest nieostrożny i ląduje pod ogonem pasącej się krowy, która załatwia na niego swoją zwykłą, krowią potrzebę. Wróbelek jest załamany, złorzeczy, piórka ma pozlepiane i nie może się ruszyć... Tak się składa, że zjawia się kot. Ogląda tę kupę nieszczęścia i zaczyna dokładnie czyścić wróbelka z gówienka. Wróbelek jest przeszczęśliwy, myśli - jak ja się temu kotu odwdzięczę. Kiedy wróbelek jest przywrócony do stanu używalności kot oblizuje się i zjada wróbelka. Jaki stąd morał?
Nie zawsze ten, kto na ciebie nasra jest twoim wrogiem, a ten, kto oczyści cię z gówna - twoim przyjacielem.
Nienawidzę poniedziałków- na szczęście to już ostatni w tym tygodniu