No to witam znów Poznań. Od razu jakoś lepiej na duszy. No ale cóż... Jutro egzamin i pociąg powrotny w kierunku Piły, eh. Jak żyć? Niezałatwione sprawy są nadal niezałatwione. Poszukuję dobrego planu działania. Ale jak tu wprowadzać jakikolwiek plan w życie skoro na odległość nic nie zdziałam? Jeden dzień to ewidentnie zbyt mało...
Pierwszy raz tak bardzo walczę zamiast odpuścić jak to miałam w zwyczaju. Boję się jedynie, że tym razem na koniec zmieni się jedynie to, że upadek z wysoka będzie bolał jeszcze bardziej.