Człowieka ciężko jest zranić. Obcego. Jak ktoś bliski, to łatwo.
Nawet się starać nie trzeba specjalnie bo to samo przy okazji wychodzi.
Uniknąć się nie da. Nie sposób omijać wszystkie rafy nawet gdy znamy świetnie ich umiejscowienie.
Ale jedno możemy. Nie mieć pretensji. O tak. Bo my bardzo często sami zranimy i potem jeszcze mamy pretensje i żale.
Proste to niestety jak drut zbrojeniowy. Ranimy bliską osobę, widzimy, że jej źle jak diabli,
poczucie winy robi nam się jak Petronas Tower w Kualalumpur i czujemy się gorzej niż radioaktywne odpady,
wścieka mamy na samych siebie ale, że na samego siebie to człek wkurwa łapać niezwykły [udało mi się to zdanie-maskara] (albo przyznać się do tego)
to wyżywamy się na innych, najczęściej na bliskich osobach bo wiemy, że nas nie zostawią i nie odejdą,
najbliżej znów jest ta osoba, którą dopiero co zraniliśmy i kółko graniaste się zamyka.
W efekcie nie dość, że komuś dopierdalamy mocniej niż jest w stanie wytrzymać to jeszcze mamy do niego o to pretensje.
Chore? Nie, całkiem normalne ponoć.
Mechanizmy obronne nasza psychika ma wyjątkowo egocentryczne - tak została skonstruowana
i tego nie zmienimy - w końcu jest nasza i o nas jej chodzi. Ale można nad tym pracować.
Nawet trzeba. Tyle jesteśmy warci ile nas sprawdzono. A jeśli nie ma komu sprawdzajmy się sami.
Bo najprościej jest powiedzieć 'A tam, ''precel'' na to kładę'
i pójść dalej z nienaruszonym i wiecznym chitynowym pancerzykiem. najtrudniej poszukać winy... w sobie.
Inni zdjęcia: Zamek Czocha purpleblaackSparta 2praga - Opava wroclawianinMalina lepionkaSikora bogatka slaw300Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx