'Luce tan bien que hasta la sombra le combina.'
Wróciłam do żywych, jeszcze ze dwie noce i będę całkowicie wyspana :) W te wakacje kompletnie odzwyczaiłam się od spania do późna i w sumie jest mi z tym dobrze, więc nie będę tego zmieniać.
Początkowo gdy wracałam do Polski twierdziłam, że nie chcę mieć nic wspólnego z tym miejscem, ale jak się wczoraj okazało jakich mam świetnych ziomków, to przyznam, że tak na 1% tu jest ok. Wczoraj ledwie wróciłam i już dostałam propozycję od Szymona, żeby wybrać się nad jezioro, ale byłam zbyt wykończona, więc przełożyliśmy to na jutro, a zamiast tego spotkałam się z Kamilką, która sobie pojutrze wyjeżdża. Z kolei Iza wyjeżdża dzisiaj, więc za dwie godzinki lece się z nią jeszcze zobaczyć, bo wyszło na to, że nie widziałybyśmy się 4 tygodnie, masakra! Z Klaczi spotkam się dopiero jutro, bo dzisiejsze popołudnie i wieczór mam zamiar spędzić na zakupach w Poznaniu, żeby poprawić sobie humor po powrocie z pięknego miejsca, boskiej pogody, mocnych imprez i najprzystojniejszych chłopaków na świecie :o No właśnie, nie wiem jak mogłam tego nie zauważyć w ubiegłym roku, może to dlatego, że nie spotkałam wtedy Luki - miejscowego chodzącego ideała, przez którego oświadczyłam, że nie chcę już w przyszłym roku widzieć żadnej Hiszpanii, żadnego pieprzonego Lloret de Mar, tylko wrócić dokładnie w to miejsce, gdzie w tym roku! Ania uważa dokładnie tak samo, więc nakręcamy się nawzajem i planujemy intensywnie przyszły sezon <3
Dusi mnie cholerny kaszel, mam zachrypnięte gardło i wgl i wgl, nie polecam obecnie wypadu na żadne Piana Party...
EDIT: Kocham Cię, Adusia! <3 (ona mi grozi w komentarzach!)