... dopóki nie stwierdzę, że jestem idealna.
Ale boję się, że podczas tej gonitwy ktoś może ucierpieć. Już cierpi...
A nie chcę ani jednego, ani drugiego. Nie chcę krzywdzić, ale chcę dążyć do perfekcji. Bo tylko w ten sposób te cholerne problemy znikną, wiem to. Ta pieprzona frustracja, brak zaufania...
Próbuję teraz poukładać siebie, ale to trudne. Boję się stwierdzic, że sama nie wiem czego chcę. To byłoby zbyt proste... zbyt banalne.
Wiem, czego chcę. Chcę, żeby było dobrze. Ale czy to możliwe? Z moim chorym usposobieniem?
Czy jestem egoistką, próbując zmienić swój wygląd, by być szczęśliwa?
Ale, do cholery, ja nie potrafię zaakceptować siebie w inny sposób! A dopóki nie osiągnę tego, co chcę - obawiam się, że narastające z tego powodu frustracje mogą zniszczyć wszystko...
Damn it! Sometimes I hate myself!
And what the hell is wrong with me?!