Nie, nie mam dla siebie usprawiedliwienia...
wiem, że źle zrobiłam, ale to nic nie zmienia.
Świadomosć tego tylko pogarsza stan w mojej głowie.
Nie mam pojecia co się ze mną dzieje... mam w głowie totalny burdel.
Znowu nie dotrzymuję obietnic. Znowu kogoś zawodzę. Znowu udowadniam sobie, że jestem nic nie warta...
I znowu myślę tylko o wymiotowaniu.
Nie wiem czy sobie z tym poradzę.
Nie wiem, czy poradzę sobie sama ze sobą.
Gardzę sobą... więc jak niby miałabym sobie pomóc...?