przyjaciele od Kokosowej
przyjaciele od Boba Marleya
duużo przyjaciół.
należą w większości do kultury śmierci, nazywanej też kulturą marzeń i miłości.
jak każdy szanujący się obywatel kultury śmierci zastanawiam się, jak to zrobić, by zrobić inaczej, ale żeby było tak samo dobrze, albo i lepiej! by być etetową dziewicą, małym, biuściastym chłopcem, szlajać się po nocy i być kochaną córką. koniec, kurwa! rzucam to wszystko w cholerę, bo co jak co, ale jedno wiem; czasem jestem tą dziewicą, czasem dziwką, czasem córką, czasem chłopcem, często nawet mam cycki.
ale to emodupkiem jestem 7 dni w tygodniu 24h na dobę. i niech tak zostanie.
kiedys miało być inaczej. ale co to znaczy "kiedyś", skoro przyszłości nie ma?
lubię ostatnio rozkminiać. podobają mi się twoje słowa, twoje płytkie gardło, oczy bohatera kreskówki i zwiewne sweterki. niech każdy bierze, co chce! winner takes it all. już teraz wiem, chyba teraz rozumiem, o co chodziło z tym skakaniem...
I have more One Loves than yee, fellas! Love they all; fuck the onest of ones.
cojones.
caravaggio <3.