zycie. myslalam ze nieporadna tak. teraz dopiero, gdy codzienny seans rozpieszczony, widze jak daleko nieudolne moje kroki mnie zabraly. nie marze o zyciu, zyje. myslisz ze martwa tak. nie. moje rece nie umarly w pierwszych chwilach zycia.
chcialabym krzyczec. nie tym niemym, co rozdziera mnie. nie tym wyuzdanym gdy dotykiem skora wypalona. krzykiem prawdziwym. miasto glosne tak, a na moj wrzask nie ma miejsca. takiego halasu nie lubia. a ja marze by nocy milczacej pluca rozedrzec do nieba.