Andżi pszy klawiaturce:
Durzo ostatnio myslalam. Nad soba i nas woim zyciem. nad tym co osiegnelam. nad tym czego nie. nad tym jak swoat jest okrutny i niecuzly dla ludzi innych. wszyscy chca byc tacy sami, chca zeby inni tez byli tacy sami a przeciez nie mozemy wszyscy byc tacy sami. ktos musi byc inny. ktos musi przelamac lody i bariery, kots musi sie wybic z tlumu, byc buntownikiem... zeby pociagnac za soba reszte... zeby wyzwolic ludzi z tej SZAROSCI ZWYKLOSCI BEZNADZIEJNOSCI NIJAKOŚCI. Ktos musi pokazac im ze tak byc nie musi. ze mozna byc innym. ze trzeba byc innym. trzeba kochac sie takiego jakim sie jest... nie zwracajac uwagi na to co powiedza inni. bo oni to by chcieli zebysmy wszyscy byli jednakowi. a nie mozemy byc. po to wlasnie sa takie ubrania zeby w koncu ludzie moigli zasmakowac sowjej innosci. zobaczyc jak beda sie czuc w fioletowych wlosach. przeciez kazdy z nas jest inny. a oni chca nas zmusic zebysmy wszyscy byli tacy sami. dlatego wlasnie powstali ludzie tacy jak my. urodzilismy sie po to rzeby nawracac, zeby pokazac jak inaczej mozna zyc. jak mozna sie wyrozniac. ze mozna byc innym ! ale wy tego nie chcecie. wy tego nie akceptujecie. nie rozumiecie. nabijacie sie z nas bo zazdroscicie nam naszej innosci. sami jestescie zbyt slabi rzeby sie z tego tlumu wylamac. dlatego krytykujecie nas.... EMO....osoby ktore nie wstydza sie swojej innosci i wrazliwosci. nie wsytdzimy sie naszych ran i blizn... naszych lez i cieprienia... chcemy zeby swiat to widziall... zeby swoiat zalal nasz rozmazany tusz do rzes... nie rpzejmujemy sie tym ze sie z nas smiejecie. mamy to w dupie. nie jestescie tolerancyjni. ale my to mamy gdzies. nasmiewajcie sie ile chcecie. nie potrzebujemy waszego wsparcia. nie umiecie sami sie uwolnic tylko podarzacie z tlumem tychszarych ludzi jak krowy na pastwisku za guralem. i nic nie widzicie. jestescie slepi. nie chcecie sie zminic i nas gnebicie.. a my cierpimy. nasze lzy sa odpowiedzia na wasze odrzucenie i smiech. na wasza nietolerancje. to boli. kiedy czlowiek poswieca sie zeby byc innym a inni sie z niego smieja. placz...sam placz nie pomaga sie z tym uporac... siegam po zyletke... widze jak krew splywa po moim ramieniu... robie druga szrame.. trzecia.,.. czwarta... piata itd. czuje jak smutek odchodzi. krew mi pomaga... blizny zostaną... szramy beda pamiątką po momim cieprieniu w mym smutnym, okrutnym nastoletnim zyciu....
wszyscy maja szramy
mam i ja!