Chciałabym napisać dzisiaj bardzo dużo, nadrobić zaległości z tych wszystkich zgubionych dni, ale odnoszę wrażenie, że było by to wobec Ciebie niesprawiedliwie. Nie pozwolę sobie na taki nietakt. Trochę mi głupio, ale ja tylko przesuwam własną granicę. To nic takiego, naprawdę. Boję się jutrzejszej świadomości chyba. Bardzo się boję, tak myślę, nie wiem co robić. Wypadało by do jutrzejszej daty podejść czysto racjonalnie. Krzesło będzie stało, gdzie stoi, a na toaletce biała koperta, wiesz przecież. Okno jak zwykle uchylone, chłodne podmuchy rześkiego powietrza. Ściany bez szczelin, dokładnie te same, z kleksem farby na wprost drzwi. Nieprzypadkowej. I w tym wszystkim ja. Ta sama.
Żałosne, jak photoblog potrafi strawić jakość.