Milion niezrozumiałych myśli i brak jasnych perspektyw, tak jest. Zatrzaśnięte drzwi, umysły i wrażliwość. Może i liczba mnoga użyta jest tu niesłusznie, ale rola oskarżycielska przypada dziś obojętnym. Rozwiązanie tragiczne, sytuacja smutno komiczna. Ta wojna jest nasza. Dwie i pół doby. Nie wiem skąd to, nie wiem jak się uruchomiło. Ostry krzyk przeszywający przestrzenie w odległości sięgającej wzrokiem, aż po czerwone blachy, którym kolejne lata ubierają intensywności koloru. Nie mając sił - rychła przegrana. Ta melodia zza ściany, tak nostalgiczna, kojarząca się niemal od razu z kościelną wzniosłością, wydaje się być bliska, wręcz zachęcająca. Wielka, wstrętna pomyłka, tak strasznie niewłaściwa, tak oczywiście niepoprawna, zła, nierozstrzygnięta i niedokończona. Wieczorna wizyta. Co jeszcze? Nacisk okropny rozsadzający czaszkę od środku, kujące uporczywie słowa, każdy dźwięk o podkręconym natężeniu, świst przejeżdżających samochodów i przelatujących słów. Worek oskarżeń, wymyślnych zarzutów wszystko to w jednym celu. Skąd ta nienawiść? Nie ma żadnej nienawiści. O co to wszystko? O program? Nie program, idee. Idea wygrywa dzisiaj nad wszelkim rozsądkiem. Tego nie zrozumiesz, zresztą jak i całej reszty. Nie wiem co tu robisz jeszcze. I w tym cały sęk, oto, dlaczego ta rozmowa jest bezsensowna, a wszystko, czym rzucasz, tak bezczelnie hipokrytyczne. Hipokrytyczne jak dzisiejsze kazanie, hipokrytyczne jak zzieleniała kropka na dłoni w okolicy czwartego palca licząc od kciuka. Opowiadanie kolejne do metalowego pudełka uchylanego przy nazbyt dociekliwych. Może wszystko jest odpowiedzią. Ucieczka przed kimś, kto nie stwarza zagrożenia, zawrotna prędkość i świadomość nieuchylnego wypadku z poważnymi bardzo konsekwencjami. Bo i wszystko na to wskazywało, nawet przeczucia. Do tego silny napływ wiary we własne możliwości, pokonanie biegu losu, może sił wyższych, nie wiem. Powrót, pobudka. Jedyne pocieszenie to ta prelekcja przed dniem ósmym marca, prawdziwie dobra prelekcja niepotrzebująca poklasku, dająca znakomite pole do wolnej interpretacji. Reasumując jest to całkiem smutna notka.
edit. Kolejne słowo, które sobie ubzdurałam, które nie jest poprawne, które nie powinno być zapisane ani wypowiedziane.