Przywykłam. Zaraz, jak to było? Balansowanie, podejrzliwość, wrzątek na palcach. Cokolwiek. Tak jak cokolwiek będzie zwiastunem nowego dezertera. A wydawać by się mogło, że tak się nie robi, że nie zostawia się pustych półek, puszki po napoju energetycznym w koszu, zapalniczki na parapecie i wspomnień jak zwykle lekko zadymionych. Pozamiatane, na ścianie jeden cień. Kroki słychać, lecz obce - obce jak twarze w folderze "Jaokrutna". I kolejność wystukiwanych klawiszy nie taka sama, już teraz zupełnie świeża, krzycząca, że będzie lepiej, że nie warto snuć planów i kończyć zdania kropką. Niby się coś zaczyna, bo oczekiwanie mgłą zasnuwa już wczesne poranki. Para tak mocno przeniknięta przez ludzkie odczucia, może tęsknotę. Tak myślę. Szyba w przeszklonych drzwiach zdradza, że ktoś tu był dziś w nocy. Beznadziejnie krótko. Pewnie wróci, bo niełatwo tak po prostu iść do przodu. Wróci do wzorów kwiatowych w szronie, zardzewiałych klamek, picia herbaty po południu w towarzystwie ignorancji.
Inni zdjęcia: .. locomotivEgipt pełen polaków bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24