Po prostu mucha.
Ręce opadają... Dosłownie.
Czekanie z aparatem w ręku, aż latający obiekt przemieści się na białą powierzchnię, gdy nogi swędzą niemiłosiernie, bo łaziło się w trawie po pas - niesamowite uczucie.
Czas rozleniwia się coraz bardziej między kolejnymi piwami, a fajką wodną na każdą pogodę.
Z czasem rozleniwiam się również ja.
O niektórych sprawach pisać nie mogę, bo cenzura na to nie zezwala.
No... I może jeszcze jakieś moje minimalne poczucie godności i estetyki.
4 lipca o 8.00 - egzamin na prawko. Moja radość nie ma granic.
Koncert dzień przed raczej odpada.
<-- LEWO KIEDYŚ TO OPANUJĘ! PRAWO -->