Jak my zmieniamy miejsce zamieszkania to szczury też będą miały nowy dom.
Nowa klatka już na nie czeka na miejscu :D
W końcu pozbędę się tej rozlatującej klatki, w której obecnie mieszkają.
W zasadzie nie wiem jak się ten model klatki nazywa, który będę miała, ale za 150 zł, w idealnym stanie i wygląda na klatkę, która kosztowała około 300 zł, jak nie więcej, warto było. Do tego jeden taras i jakieś małe gratisy, cieszę się. :P Mimo, że nie widziałam jej jeszcze na żywo, to wiem, że będzie 1000 razy lepsza od tej obecnej :P
Jakby ktoś zdążył zapomnieć to mieszkają ze mną dwie szczurze panny, już mają ponad roczek. Ale ten czas szybko leci o.O Jeszcze pamiętam jak były takie malutkie.
A Niko dzisiaj sobie troszkę pobiegał i chyba się zmęczył :P Ale o to chyba w tym chodzi. Poza tym wczoraj wyciągnięty został kleszcz z niego. Te kleszcze znajdują sobie tak cudowne miejsca... Był już sporo napity, bo wbił się między palce w przedniej łapie, ale tak od góry, że nie przeszkadzał psu, a my tego nie zauważyliśmy. Ehh...na szczęście to pierwszy kleszcz na Niko i mam nadzieje, że ostatni!
Podaję mu czystek, może coś da, a do tego oczywiście krople. Podobno jakieś nowe substancje dodane, Frontline. Czy działają? Hmm..widocznie na łapy nie działają. Mam nadzieję, że więcej kleszczy nie wbije się już. Astra była mistrzynią w łapaniu kleszczy...u niej po spacerze łaziło kilka, a jak się nie zauważyło to na raz czasem ze dwa trzeba było wyciągać.
Dobra troszkę się rozpisałam, ciekawe czy ktoś to przeczyta :D