zdjecie z dzisiaj z Victora, na KarolinowoStewowym Koniku - Grecie ;))
najpierw wsiadlam na nia ja, pojezdzilam troche stepem, potem klusem, a nastepnie wsiadla Karolina xD
trzeba przyznac ze Greta jakos w ogole dzisiaj dziwnie chodzila ale przeskoczyly pare kopert troche pogalopowaly no i potem ja wsiadlam. i sie zaczelo.
najpierw troche klusowalysmy, az w koncu Greta zerwala sie galopem. Jaki ona ma galop to wiedza Ci ktorzy na niej siedzieli. Pol ujezdzalni przegalopowalysmy spokojnie(albo raczej malo spokojnie) w polsiadzie, a przed nami lezy belka i myslalysmy ze Grecia to normalnie przejedzie, a ona wyskoczyla(tzn. Stewa mi tak powiedziala) i wtedy stracilam rownowage. Mialam wrazenie ze na sciane wlecimy, a ona doslownie niecale pol metra przed sciana taki gwaltowny zakret i jedzie dalej, potem znowu, az w koncu ja(czyli malo umiejetny jezdzic) przelecialam przez siodlo, wyladowalam przed szyja(ale jeszcze na niej) a ona(czyt. Greta) dalej galopowala, w koncu stwierdzilam ze sie nie utrzymam, objelam ja dookola szyji rekami i polecialam. ale zanim polecialam jeszcze sie odepchnelam od sciany zeby w nia nie poleciec.
jak juz spadlam, po prostu myslalam ze Karolina umrze ze strachu(ja na jej miejcu tez bym tak miala) ale ja wstalam pochodzilam, mialam z jeden zawrot w glowie. ale jeszcze wredy tak mnie tylek nie bolal(upadlam na biodro i kosc ogonowa)
mam nadzieje ze do srody przestanie mnie wszsytko bolec bo z Maggie na teren jestm umowiona ;***
Kocham was ;*** (Karola i Greta <33, Maggie, Olka, Gabi, Majka itp.itd ;*********)