Wiarą obandażuj rany
Niech nie sączą się nadzieją
Która dała się oszukać
Łzie zatopionej w kieliszku
Służyła miłości jak wierny pies
budując dom na dmuchawcach
A teraz jak kat zakłada sznur
Zapętlonej przyzwoitości
Dziś lęk zwinęła w kłębuszek
Niepamięci smaganej batem
Gdy anioł stróż tamtego dnia
Nie przyszedł jej z pomocą
Przez zaciśnięte zęby upodlenia
Spadła w studni mroczne otchłanie
By odwrócić los odbity od dna
Łkała na zgasłych źrenicach
Zapomniec chce!!
Czas leczy rany...
Myślami kraże koło Ciebie .