Był piąte, były dwie grube imprezy, była sobota, która trwała cały tydzień. Chyba nigdy nie miałem takiego kaca, jak Boga kocham.
U garouła długo nie byłem, ale tyle ile byłem, wystarczyło. U didi nie mniej i voila. Pełen konkret.
Na zdjęciu z panami, którzy najczęściej byłi na balkoniku i przy stole.