Nienawiść trzyma mnie w ryzach. Założyła mi kajdany, których nie potrafię zdjąć.
Szarpię się i szarpię z samym sobą, ale to nic nie daje. Nie szukam klucza, który dałby mi wolność, bo już go
znalazłem. Problem jest inny. Nie umiem go użyć, bo ciężko mi po prostu zapomnieć, wybaczyć. Popełniłem tyle
błędów, że nie widzę innej drogi, niżeli popełnić je po raz kolejny. Za żadne skarby nie chciałbym do tego powrócić.
To przeświadczenie blokuje mnie i nie pozwala ruszyć z miejsca, choć bardzo tego pragnę. Pozostaje tylko czekać...
"Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie".
Trzyma mnie tylko jedna myśl... W końcu znajdę w sobie siłę i przełamię wszelkie bariery, a miąższ mego owocu będzie przesiąknięty dobrem.