Nowy rok?
No dobra, przyznaję się bez bicia, że zeszłym opierdzielałem się aż miło.
No, w sumie to właśnie z tego powodu, że miło było. ;)
Czegoś mimo wszystko dokonałem 2013 roku, i zasadniczo niczego nie żałuję - jestem zadowolony.
Zaliczyłem najdłuższą jak dotąd trasę, uniezależniłem się, pojechałem w końcu na Woodstock - z tego chyba najbardziej się cieszę. Przekroczyłem kilka barier i granic, moich własnych granic, wiele się nauczyłem i wiele doświadczyłem. Na pewno jestem mądrzejszy niż rok temu.
Był rok lenistwa, będzie rok pracy.
Czas ruszyć dupsko, i zrobić coś, żebym za rok mógł powiedzieć, że czegoś dokonałem.
Zmiany?
Zaczęły się już dziś.
W ciągu miesiąca będzie ich dużo więcej, i bardzo dobrze.
Nie umiem usiedzieć zbyt długo na tyłku, chyba, że za kierownicą ;)
Wkręt maksymalny, ruszyłbym najchętniej dziś, teraz.
Zostawiając za sobą wszystko.