Zimowe znów.
Jestem zła, wściekła, zirytowana. Dziękuję.
Dwie pały i uwaga w jednym dniu (za jedzenie mandarynki na lekcji, której zapach podobno rozniósł się po całej sali, co nie znaczy, że KTOŚ musiał powiedziec, kto je, no i co z tego, że mnie przeprosił? ;/). Wrr. Walenie tynków się zbliża (w naszej szkole). Poza tym w środę na jakiś drugi koniec miasta, do jakiejś egzotycznej szkoły (do cholery!!!) na jakieś egzotyczne testy. I po co?
Ogółem, zadaję sobie dużo pytań. Po co? Na co? What the fuck?
No cóż. Dzisiaj miałam zły humor, co było widac. Wszystko przez to 'cudne' zajście na wfie, którego nienawidzę. Babki też nienawidzę. I ludzie (niektórzy) mnie wkurzają. Tą bezczelnością, przez wielkie 'B'. Noo.
Ale ponieważ 'nie dla psa kiełbasa', to nie. Trzeba życ i się nie przejmowac. Nie myślec. Nie odbierac. Niech fala życia niesie i niesie dalej.
Może uda mi się w piątek. ;>
I mam już ciekawą książkę na ferie!
'When I`m so used to waiting for you.'
Niedoczekanie.
Częsty brak reakcji doprowadza do frustracji.
[bezczelnie ściągnięte z opisu czyjegoś]