Dzisiaj dziwny dzień.

Pokłóciłam się, nie pogodziłam się i nie wiem, czy się pogodzę. Nie ma sensu chyba. Pff.

Wszystkie (a raczej większośc osób) było jakichś takich niefajnych, przybitych, albo agresywnych.

Sprawdzian z historii pisany parami, czyli ciekawy wynalazek ^^, Jeszcze tylko zostały nam 2 sprawdziany i 2 tygodnie do ferii. I lajt, luz, spontan, a po feriach to już z górki i heja do przodu!

Dobre było rzucanie śniegiem w przystanek. Dzieci wysokiej inteligencji wymyśliły sobie, że obrzucą budkę śniegiem. Ja, dziecko superwysokiej inteligencji wrzuciłam ze 2 razy śnieg na jakiegoś kolesia, co siedział w środku, na ławce. 'No, ja bym chciała trafic tam, w tą przerwę, żeby spadło na tego kogoś.' I spadło.

Poza tym padało. Duużo. Drogi zasypane. Tramwaje nie jeździły, w sumie 7 stało na szynach jeden za drugim jak szłam. Wczoraj też miałam ciekawy przypadek. Usiłowałam dojechac do domu, ale nic nie jechało. Przyjechał autobus, który dowiózł mnie kawałek, po czym wysiadłam. Nadjechał następny. Ledwie przejechałam przystanek, a tam kanar. Tfu, kanarka. Babka z plakietką, wypowiadająca znienawidzony przeze mnie tekst w stylu: 'proszę pokazac bilet.' Pfuuj. Czym prędzej wyniosłam się z autobusu na mróz, ponieważ nigdy nie posiadam czegoś takiego, jak 'bilet'! Przyjechał kolejny. Ucieszona wciskam guziczek otwierający drzwi - i nic. Wciskam raz, drugi, trzeci... Na to kierowca uchyla swoje drzwi i z tekstem: 'proszę wsiadac tędy, wszystkie inne zamarzły.' No i jak tu się nie śmiac?

A. Już wiem, że nie będzie tak, jak było. NIGDY. Szkoda? Trochę tak. Ale nie będę płakac, rozpaczac, panikowac. Mam plan. A nawet, jak nie mam, to nic. Się zrobi.

Czytam o Rosji. ;] I nic nie zapamiętuję.

'Worn out places, worn out faces.'

Nowości, proszę!