Ledwo się skończyło a ja już chcę więcej.
W drodze wszystko wydaje się lepsze, łatwiejsze i prostsze.Marsz do zmęczenia. Odpoczynek.Marsz do zmęczenia.I odpoczynek. Nocleg.Pełen gwiazd. Zarówno na niebie jak i obok nas.
A rano...wstać.I w drogę.Podać rękę żeby się łatwiej szło osobie przy Tobie.
Jeśli się umie.I jeśli się jest pewnym że naprawdę się pomaga.
I dalej do celu. Szkoda że cel był tak blisko.
Bo żyje się dla samej drogi przecież.
Gdy wyruszaliśmy , słońce nisko stało.
Wiatr lekki powiewał. Iść wszystkim się chciało.
W południe...skwar spiekł nasze twarze.
Zalaliśmy sie potem , widzieliśmy miraże.
Pod wieczór we znaki dał sie nam trud drogi
Zeszliśmy ze szlaku,odpocząć musiały nogi.
Miejsce w lesie.Obóz u bram nieba.
Tak niewiele nam było tam trzeba.
Tylko to cośmy przynieśli.
Odeszliśmy rano.
Zostawiwszy tylko kawałek spalonej ziemi.
Zdjęcie by Sylwuś.
Zmienię wszystko jeśli będzie trzeba.