To jedno z najpiękniejszych wspomnień, jakie tkwi w mojej głowie :) Wspólny wyjazd z moją Miłością do Karpacza, gdzie zacisnęliśmy naszą więź na amen :D Wyruszyliśmy zdobyć Śnieżkę, myśląc, że za 3 h będziemy z powrotem :P Nigdy wcześniej nie byliśmy w górach... Z uwagi na to, iż było to lato, ubraliśmy się do niego odpowiednio, nie spodziewając się takiego ziąbu, jaki zastaliśmy na szczycie :D Nie mieliśmy nic do picia, ani jedzenia, dlatego strumyki i jagody z lasu były naszym ratunkiem :P Zeszliśmy po 12 h na drugą stronę góry, nie wiedząc, gdzie jesteśmy. Złapaliśmy stopa i tym sposobem wykończeni po czarnym szlaku znaleźliśmy się w naszym pokoju. Co prawda kierowca przywiózł nas do Karpacza, ale musieliśmy przejść jeszcze kilka km do naszego lokum... Padliśmy wykończeni, ale i usatysfakcjonowani takim wyczynem :) Nigdy nie zapomnę tej wyprawy! Mamy tam nawet drzewo z grawerem :D