14 październik 2013 rok
this is survive of the fittest..
http://www.youtube.com/watch?v=NlmezywdxPI
BLISS
Wysunęła się przez boczne wyjście, wpadając na kogoś, kto także próbował wyślizgnąć się na zewnątrz.
Dylan miał na sobie dopasowany czarny garnitur, białą koszulę i wąski czarny krawat. Wyglądał jak członek zespołu The Strokes. Uśmiechnął się do niej.
- Wychodzisz?
- Mhm, strasznie duszno tam w środku - odpowiedziała głupio.
(..)
Szczera rozmowa naprawdę przyniosła jej ulgę, chociaż pożałowała tego, gdy tylko wróciła do domu. Paraliżował ją lęk, że Dylan powtórzy Mimi jej wynurzenia, nawet jeśli wiedziała, że to niemożliwe. Mimi należała do elity. Dylan trzymał się z wyrzutkami. Nie mieli ze sobą nic wspólnego. Gdyby spróbował się zbliżyć do Mimi, zabiłaby go wzrokiem, zanim zdążyłby otworzyć usta.
- Zrywamy się? - Zapraszająco uniósł ciemne brwi. Czarne włosy miał gładko zaczesane do tyłu.
Zerwać się z pogrzebu. Cóż, niewątpliwie interesujący pomysł.
(..)
-Chodźmy - powiedział Dylan, biorąc ją za rękę.
(..)
Bliss zamrugała, tłumiąc łzy. To była najbardziej romantyczna rzecz, jaka kiedykolwiek spotkała ją w życiu. Spojrzał jej prosto w oczy i pochylił się do jej ust. Zatrzepotała rzęsami, jej serce tłukło się omdlewająco w piersiach. Przysunęła się do niego, unosząc głowę i czekając na pocałunek. Wyglądał łagodnie, pełen nadziei, i było coś ujmująco bezbronnego w tym, że starał się nie patrzeć jej w oczy.
Ich usta się spotkały.