Męczy mnie bezsenność... Siedząc tak zastanawiam się czy żyję? Szczypie się w rękę nie czuję nic. Nie czuję smutku ani radości z życia. Stan w którym się znajduję nie wiem jak nazwać... Sam już nie wiem czy coś czuję. Nie raz zastanawiam się czy jeszcze żyję na tym świecie? Czy jestem tylko truchłem chodzącym po tym świecie? A może jestem tylko cieniem, który ukrywa się? Czuję się jakbym nie istniał... Jakby nie było mnie tu i teraz... Jakbym nie miał nic... Nie oczukuję już od tego świata nic. Nie wyciągam rąk żeby los coś mi dał... On nic nie daje tylko wiecznie odbiera, sprawia, że jestem nieszczęśliwy... Daje mi tylko smutek i cierpienie... To los sprawił, że stałem się tym człowiekiem co teraz jestem, nieszczęśliwy mały chłopiec to ja... Nadzieja już we mnie umarła... Nie raz myślę, że żyję po to by tylko oddychać, a moja egzystensja na tym świecie jest niepotrzebna... Nie wiem czy jeszcze dla kogoś jeszcze mogę być ważny? W końcu jestem nieudacznikiem, człowiek nie mającym nic... Chciałbym spędzić chodź jeden normalny dzień, abym mogł uśmiechać się z radości, a nie z przymusu... Oto moje największe marzenie. Chodząc i patrząc na innych ludzi widzę, jak nieraz są szczęśliwi. Zazdroszczę im tego uśmiechu i poczucia, że jest dobrze... Też tak bym chciał, chciałbym poczuć się że jestem jeszcze na tym świecie potrzebny... Ale znowu się dzieję się coś złego, nie potrafię uwierzyć w siebie i moje siły. Ostatnie dni były koszmarem, pokazały mi jaki jest prawdziwy świat. Czy to naprawdę musi tak wyglądać... Z każdej strony słyszałem krzyki, głosy we śnie, jednak gdy się udziłem zobaczyłem, że to mój świat. Zostałem sam, jestem za innymi z tyłu. Nię idę do przodu tylko stoję w miejscu... A łzy spływają z oczu. Nie wiem czy płaczę ze smutku, czy z tego, że jestem samotny? Chciałem coś zmienić w swoim życiu, chciałem być lepszym człowiek i myślałem, że jest to możliwe... Ale niestety to było daremne marzenia odeszły i pozostała somotność... Zastanawiam się czy nie jestem wariatem, w końcu ile to można być smutnym. Niestety tak jest, cały czas tylko czyję smutek, który wchodzi w moje serce i mnie niszczy... Czekałem na pomocną dłoń, na to że ktoś mnie od tego uratuję, ale tak się nie stało. Czuję się winny, chociaż nie wiem czy zrobiłem coś złego. Może to tylko moje poczucie, że tak już musi być, że musze zostać sam w swoim świecie, nie wychodząc z niego. Wrócić tak gdzie wszystko były możliwe, tak gdzie wszystko się zaczeło, tam gdzie jeszcze nikt mnie nie krzywdził. Świat w którym nie ma nic, pasuję tylko pustka. Świat w którym jestem tylko ja...................
Siedząc samotnie zastanawiał się czy może być szczęśliwy? Jednak głosy w jego głowie odpowiedziały mu szczęście nie jest dla Ciebie. I tak zastało nadal jest samotnym małym chłopcem stojącym w kałuży podczas deszczu płacząc i zastanawwia się czy to są łzy czy może deszcze pada na jego smutną twarz?