Obiecałem sobie, że dopiero tu wejdę jak będzie lepiej, ale nic się nie poprawiło. Kolejne refleksje w moim życiu się pojawiają tworząc nieznikające mgłę w moim życiu... Ostatnie ciosy, które wymierzyli mi moi bliscy i przyjaciele okazały się nokautem, po którym nie mogę się podnieść :( Przyjaciele dziękuję wam za to że tak ładnie umiecie podsumować kogoś kto przy was był i pomagał. Sprawacie tym wielki ból, którego nie można wybaczyć. Tym samym skazujecie mnie na samotność... Bliscy, którzy chcecie mi wmówić, że jestem chory psychicznie i potrzebna mi terapia, dziękujuę wam za okazanie mi takiego szacunku... Ja jestem normalny, ale w swoim świecie. Może i świat nie jest doskonały, a ja nie jestem dobrym człowiekiem, ale każdy uczy się na swoich błedach. Wyrządziłem wiele bólu ludziom woku mnie, ale to nie znaczy żę możecie mnie tak traktować... Wiem wiele razy przepraszałem i to są tylko słowa, które niczego nie naprawią... I dlatego skazaliście mnie na porażkę, która poskotkowała samotnością i moją kleską. Właśnie czym samotność dla mnie jest? To mój prawdziwy świat, w którym klęczę na kolanach płacząc. Łzy z mych oczu lecą strómieniami i tworzą potok zwany samotnością, z którego nie może mnie nikt wyciągnąć... Klęcząc i płacząc w moim świecie proszę Boga z politowaniem o lepsze życie dla mnie... Ale jasno rozumiem, że tak się nie stanie bo jestem złym człowiekiem, który nie ma prawa być szczęśliwym. Boję się wyjść z tego świata. Boje się być szczęśliwym w życiu. Ponieważ pewnie znowu straciłbym to szczęście, a to już by poskutkowało tym, że nigdy bym się nie podniół po takim ciosie... Boję się uczuć i miłości, ponieważ nie chcę znowu kogoś stracić... Kiedyś byłem w stanie wyrażać swoje uczucia i to co czuję. A teraz tłumię wielki ból w moim sercu o którym nikt się nie dowie... Wiem, że są ludzie, którzy są gotowi pomóc mi i wziąć trochę mojego ciężaru na swoje barki, ale ja nie chcę obarczać kogoś taką odpowiedzialnością. Marzę w przyszłości o tym, że ktoś wyciągnie do mnie pomocną rękę i będzie mi w tym towarzyszył sprawiając, że ból i cierpienie zniknie, a ja dzięki tej osobie będę szczęśliwy...
Pisząc to płaczę, nie mając na nic siły, nie widząc lepszej przyszłości. Ogarnia mnie coraz większy mrok i cierpienie. Czuję się jak stara zabawka nikomu niepotrzebna i odrzucona w kąt.
http://www.youtube.com/watch?v=BjNxaH5Gcds