Nie wydaje mi się bym kiedykolwiek widziała Twój uśmiech, słyszała Twój głos bądź prawdę. Nie wydaje mi się nawet bym znała Twoje imię. To jest to po co przyszedłeś, dlaczego zabrałeś o wiele więcej? O wiele więcej niż mogę dać. To ta pustka czyni Cię szalonym, traktujesz mnie jak własność. Czuję to w pięściach, płucach, stopach i pod powiekami. Przechodzi przez moją czaszkę, mózg i w dół przez żebra. Już więcej nie będzie marzeń o tym jakby śmierć sama w sobie nie była dokonana. Choć zdawać by się mogło, że jestem przetrzymywana w jakiejś fazie snu.