mam pewne obawy co do swoich uczuc , bo choc kocham swojego faceta , w moim zyciu pojawil sie 'znajomy' z przeszlosci ,
który swoim odejsciem zranil mnie mocno.
dlugo nie moglam sie pozbierac , nie chcialam dotyku innych mezczyzn ,
tylko jego byl perfekcyjny, doskonale wiedzial co sprawia, ze czuje sie przy nim bezpiecznie.
jego oczy w których tonelam za kazdym razem gdy w nie spojrzalam , mimo wszystko widzialam w nich jakies uczucia.
odchodzac zostawil na moich ustach ostatni , namietny pocalunek.
..
od tego czasu minely równe 2 lata , az w koncu udalo mi sie znów zaufac mezczyznie , pokochalam go.
jednak cos sie we mnie zmienilo gdy ktoregos dnia , cwiczac na silowni zobaczylam go , doskonale znalam to cialo , kazdy jego zakamarek , te oczy.
serce zabilo mi szybciej , nie powinno sie tak stac , nie kochalam go juz , mialam kogos innego.
czy mozliwe jest kochanie dwóch osób jednoczesnie ?
wiem tylko jedno, zaczęłam wątpić w moje uczucia... w tamtej chwili nie pomyślałam o moim facecie , tylko o NIM , chciałam w tamtym momencie rzucić się na niego z pięściami i wyrzucić mu wszystko to co we mnie siedziało , cały żal.
a później pocałować i przytulić tak jak dawniej w te... bezpieczne ramiona.