Nienawidzę jesieni, nienawidzę zimy, nienawidzę selera, nienawidzę pietruszki, nienawidzę wątróbki, nienawidzę swojej twarzy, nienawidzę autobusów, nienawidzę szkoły i nienawidzę samej siebie.
Najbardziej boli mnie to, że opowiedziałam tyle ze swojego życia, tyle już o mnie wie, na początku rozumiał to, pocieszał. Teraz ma to w dupie, pewnie myśli sobie teraz - "Głupia, naiwna prostaczka z zadupia". Tak szybko zapomniał, czy nigdy nie pamiętał i tylko udawał, że myśli, a ja miałam nadzieję, że jakiś ułamek tysięczny zajmowałam w jego sercu. Kurwa, sercu? Mogłam tylko pomarzyć. Poza tym, PRZEPRASZAM, jakie ma znaczenie to słowo? Totalnie bez sensu, bezznaczenia, bezwartościowe, beznadziejne i zakłamane. Dlaczego wszystko musi Ci się pierdolić na łeb w jednym memencie, czemu nie może być choć chwilę dobrze.
Czym jest szczęście? Podobno je Tobie dawałam, ale jak to było możliwe, skoro teraz ja niepamiętam czym ono jest.
Wiesz, boli mnie to jak cholera. Nie będę tego ukrywała.
Pozdrawiam.