To co się dzieję, to się poprostu nie da opisać. Weekend minął pracowicie w sumie sobota i niedziela. Zacznę od soboty, najpierw jakieś kombinowanie z Dżelą, co miałam na głowie, to jest kompletnie nie ważne.. Później poszłyśmy na koncert, jej atmosfera była genialna, cieszę się, że po mimo bólu mojej nogi, mogłam spędzić czas z ludzmi, których lubię ; ) Zwijanie podłóg na hali - zawsze spoko. Powrót do domu po 4, zasnęłam ok. 5 W niedziele odespałam co trzeba, ogarnęłam, zrobiłam obiad O.o no i pod wieczór ruszyliśmy do straży i ogarnąć reszte po sobocie ; ) Także tego szykuje się chyba koniec świata, gdyż to co się dzieje, jest ciekawsze niż pierwsza miłość, barwy szczęścia, m jak miłość razem wzięte... Dowiedziałam się czegoś, z czego nie wiem czy powinnam się cieszyć, no ale jest w końcu jakaś prawda.. Nigdy nie przypuszczałam, że będzie tak jak jest teraz, no przysięgam NIGDY O.o Niektórym to by się naprawdę troche oleju przydało, ja nie wiem, ale są sprawy o których siępo prosto MIMO WSZYSTKO nie mówi, no także uczę się na czyiś błędach.. Tak samo jak uczę się mieć "wyjebane" średnio mi to idzie, ale cóż. Boli mnie to, że straciłam kogoś kto był dla mnie naprawdę wążny.. Pytanie tylko dlaczego? Co znowu źle? Byłaś naprawdę jedną z nielicznych osób, na które NIGDY nie powiedziałam złego słowa, nigdy się nie zawiodłam, jesteś starsza, mądrzejsza, byłaś dla mnie przykładem, ciężko tak zapomnieć, ale na razie, to chyba nie chce Cię oglądać ;x swoim postępowaniem zadecydowałaś o wszystkim. No to teraz powinno być tylko lepiej, chciałabym się powoli zmobilizować i zacząć myśleć o szkole, no ale nic dziwnego, że się nie chce... Na wrzesień za dużo naobiecywałam, wypełnię co do mnie należy i koniec, nic więcej już nie obiecuję :)
A awantur o byle co więcej nie zniosę...