To my. Ja i mój mąż. Kocham go nad życie, chociaż czasem potrafi mnie bardzo zdenerwować. Mądrości ludowe mówią, że po ślubie wszystkiego się zmienia. I mają rację. U mnie na przykład zmieniło się to, że nie potrafię już sama zasypiać i spać. Jak Piotrka nie ma, nie ma spania. Generalnie, denerwuje mnie to, bo wychodzę na starą, upierdliwą żonę, która każe swojemu mężowi wracać do domu najpóźniej o 11... No tak, ale czasem wiadomo, każdy facet potrzebuje wyjść gdzieś z kumplami, napić się, posiedzieć, pogadać, tak bez bab. I ja to rozumiem, naprawdę. I to nie jest tak, że mu zabraniam gdziekolwiek wyjść. Tylko później siedzę w domu sama i się zastanawiam, gdzie jest, co robi, czy nic mu się nie stało, zamiast spać. Czy Wy też tak macie?
Ale już nie długo wszystko znowu nam się zmieni. Przed nami najważniejszy projekt życia. Zostało nam jeszcze jakieś 76 dni. :)