Wyzdrowiałam. Ot, tak. Bo mi się... nudziło. No, powiedzmy. Wyszłam przed dom. Kilka rozkwitniętych wiśni. Ahh... Cudowny widok. Zamykam starą bramkę. Z góry na dół... I? Znów zdaje sobie sprawę, jak to jest... Jeden. Jedyny dom. W tej miejscowości. Drogą przechadza się jakiś chłopak. Nie znam. Przechodzi koło mnie.
- Jak masz na imię? - pytam.
- Alan. A Ty? - odpowiada.
- Twoja bratnia dusza...