jedyna rzecz ktora posiadam na wylacznosc,to chaos trwajacy w mojej glowie.nieustannie,z wiekszym lub mniejszym natezeniem.dla wiekszosci definicja chaosu to destrukcja i poplatanie z pomieszaniem.dla mnie to ogrom przeroznych rzeczy,skladajacych sie w jedna calosc,ktora zalewa i niszczy na swojej drodze wszystko,co napotka;sprawia,ze pozytywne rzeczy znikaja,z kolei negatywne przeradza w jeszcze gorsze,nawet jesli wydaje sie,ze jest to niemozliwe.skutkiem chaosu jest otepienie.zawsze i wszedzie.organizm musi sie bronic,nie?
ludzie powtarzaja mi,ze powinnam nauczyc sie byc szczesliwa.sek w tym,ze dusze sie w rutynie i odczuwam,ze nie mam z czego sie cieszyc.wykonuje czynnosci,ktore musze wykonac,zeby inni ludzie mieli satysfakcje i poczucie,ze mimo tego jaka osoba jestem,nadal jestem cokolwiek warta.nie czerpie przyjemnosci czy zwyczajnej radosci.im just wouldve been,couldve been,shouldve been,never was and never ever will be.i think.
przeszlosc juz dawno zostawilam za soba,teraz jedynie moje wlasne demony mnie trapia.reakcje w terenie(znanym takze jako szkola)opanowane perfekcyjnie;kiedy usmiech:check.kiedy przytakiwanie:check.kiedy patrzenie sie w strone osoby mowiacej z uwaga,bo w koncu jest to niezwykle interesujace:check.choc bardzo rzadko,to wypadam z rytmu.nie z mojej winy,ale jednak.
pozwalam sobie o tym pisac,poniewaz nikt tu nie wchodzi.a nawet jesli,who cares.ja na pewno nie.
When people treat you like they dont care, believe them.