nikt nie czyta tytulu.nigdy.

blah.blahblahblahblahblahblah.pseudo gleboki tekst.blaaaaaaaaaaaaaaah.blahblah.

blah.

stalo sie,nastaje koniec 2013.zadnej apokalipsy-wszyscy zyjemy.zadnej rewolucji czy nowej ery,iluminaci nie podbili swiata,slonce nie wybuchlo,zadnego antychrysta,bieda z nedza jak byla tak trwa,wojny,tragedie,pare zamachow,smutna i lzawa rocznica wtc,polska nadal w tyle,kiepska ramowka w telewizji.same shit.nie umierac,zyc.

przeminelo szybkooo.bardziej ciesze sie niz zalamuje przemijajacym czasem.bezsensowne,bezpuentne wydarzenia nie sa czyms,co chcialabym przezywac w nieskonczonosc;a ten rok wlasnie taki byl.w wiekszosci.mimo calej mgly ktora otacza poprzednie dwanascie miesiecy moge powiedziec,ze zrozumialam pare rzeczy.akceptowac otaczajace mnie realia takimi,jakimi sa.nie rozmyslac.nie przywiazywac sie do ludzi;nie do pierwszego lepszego,w kazdym razie.stawiac sobie cele i osiagac je.nie probowac uswiadamiac ludziom ich bledow,skoro i tak nie sluchaja.zawsze wyrazac wlasne zdanie.gdy to konieczne,wziac gleboki wdech.chocby bolalo,nie dac po sobie tego pokazac.pamietac,ze to co sie dzieje w danym momencie jest rzecza wzgledna i za jakis czas popadnie w niepamiec.pamietac,ze wszystko jest ulotne.ze nic,absolutnie nic nie trwa wiecznie,chocby sie tego pragnelo.nie uszczesliwiac ludzi na sile-nie wbrew sobie.ze w okresie dorastania przechodzi ochota na jedzenie slodyczy i innych,kalorycznych rzeczy.jesli to konieczne,sprzeciwiac sie wlasnej woli i glupim zachciankom.nie wierzyc w bezsensowne,marnie udowodniane religie,tylko zyc zgodnie z wlasnym sumieniem.nie czekac.i najwazniejsze:nie przejmowac sie.
i ze losos to dobra ryba.yummy,lubie lososie.z biedry.

dawno nie ogladalam dd.swietny film.praktycznie rzecz biorac,nie ogladalam porzadnego filmu since i remember.trzeba sie znerdzic i nadrobic.
sceny po napisach are gonna be like "surprise,bitch.i bet you thought you'd seen the last of me".

wierszydla sie kisza.nigdy nie ujrza swiatla dziennego.i suck,anyways.

jutro dobry dzien.machac sie zachcialo.

 

 

 

or at least i pretend.