Podobno człowiek musi w coś wierzyć, bez względu czy jest to siła wyższa, marzenia, inni ludzie...czy też my sami. Prawdopodobnie na tym opiera się część naszego życia - wierzymy, ufamy... i rozczarowywujemy się . Czy czasami wato jest pokładać tak wiele w samej wierze? A może czy nie warto jest na siłę wmawiać sobie, że nie wierzymy w nic ...
Ludzie mają tak wiele problemów. Moim głównym jest wiara w siebie, a raczej jej całkowity brak. Nie dostrzegam nic co mogłoby dać mi wewnętrzną siłę do brnięcia przez codzienne trudy i stanowczego wybijania się ponad innych. Nie twierdzę, że lubię stać na uboczu - wręcz przeciwnie najchętniej rozbiłabym stojące wokół mnie mury, jednakże .... na chęciach się kończy. Kiedy zbliża się upragniona chwila realizacji zawsze nastaje pewien moment gdy popełniamy błędy, w końcu jesteśmy tylko ludźmi. Chwila pomyłki jest dla mnie jednoznaczna z poddaniem się. Sama wciąż zadaje sobie pytanie jak mogę wypuszczać z rąk tak wielką siłę ... może jest ona porcelanowa, a ja nieostrożnie stawiam kroki...
Chyba potrzebuje kogoś kto złapie ją w ostatnim momencie i z powrotem włoży w te niezdarne ręcę .
Tak , to właśnie Ty.