CKOD - Armia Zbawienia
Depresja depresji mnie sponiewiera, aż ...
Eh...
Słowa nawet tego nie określą...
Śmiech...
Płacz...
TRUCIZNA.
W chwili obecnej zajęłabym się nawet sprzątaniem pokoju.
Nie umiem.
Nie chcę.
Nie pragnę.
A chcę.
A chciałam sobie zwyczajnie żyć... Beztrosko, swobonie i delikatnie.
Jak zwykle wyniszcza mnie system... i to nie bylejaki, bo edukacyjny.
Niby powinien być po mojej stronie, powinien mi pomóc.
NAUCZYĆ.
Czuję się zżarta jak zepsutę jabłko.
Przeżuta i wypluta jak odpadek społeczeństwa.
Dziękuję ci, SYSTEMIE.
Łatwo się uśmiechać, ale ile Kurwa można?!
Co mi to da?
Co to da temu jebanemu ministerstwu?
Co to da "mojej" uczelni?
A chuj! Tylko tyle.
Nic.
Pustkę.
Bo ich to nic nie obchodzi.
A inni mają swoje sprawy, problemy, uczelnie i zdane matury.
Czukję się niczym nieudacznik życiowy.
Ścierwo.
Czuję żal, gorycz i rozpacz...
No i żalę się na photoblogu...
To już TAKA ... Nie wiem nawet co.
A życie niby udane.
Rodzina cała i zdrowa, dach nad głową, kochający chłopak.
Eee, byłam gruba i brzydka.
Teraz jestem gruba, brzydka i GŁUPIA.