Wszędzie słyszy się o perfekcji, idealiźmie. Media idealizują wszystko co się da, do perfekcji.
Zgrabne ciała, sylwetki w rozmiarze 34 czy 36, długonoga brunetka/blondynka/ruda.
Duże usta, śliczne oczy, gęste i długie rzęsy.
Cera bez żadnej skazy.
Czasami robimy wszystko by tak wyglądać. Mam na myśli operacje plastyczne, niepotrzebne głodzenie się. Oczywiście nie jestem zwolenniczką tych dwóch rzeczy.
Ale... Tak naprawdę...
Po co My wszystkie do tego dążymy? W tym ja? Czy to naprawdę daje poczucie szczęścia?