może mam nad sobą jakieś fatum, które pilnuje, żebym przypadkiem nie doznała za dużo szczęścia?
może powinnam rzucić wszystko to, co jest teraz i zacząć wszystko od nowa?
a może po prostu zacząć dostrzegać te pozytywne - o ile takie są - rzeczy, które mi się przytrafiają?
nie wiem gdzie popełniam błąd, ale wiem, że pod szczęśliwą gwiazdą to ja urodzona nie jestem :)