zbyt wiele zmian w zbyt krótkim czasie. chyba nie mam siły, żeby udźwignąć to wszystko sama. osoby, które były dla mnie bardzo ważne w ciągu chwili stały się zwykłymi, neutralnymi osobami, z którymi nawet nie umiem porozmawiać.
tak naprawdę sama nie mam pojęcia co na to wszystko wpłynęło. mam w głowie tyle pytań bez odpowiedzi, że aż przeraża mnie sięgnięcie głębiej i odpowiedzenie sobie chociaż na jedno z nich.
gdyby poziom ludzkiej psychiki był mierzony w skali to u mnie byłoby to ok. 3-4/10.
nie wiem czy to ja robię coś nie tak, może się zmieniłam, a może za bardzo próbuje obwinić siebie o wszystko co się wokół dzieje?
szkoda, że nikt po prostu tak szczerze nie może mi tego powiedzieć i rozwiać wszystkie wątpliwości.
dodatkowo brak męskiego "ramienia" daje się we znaki, co doprowadza do tego, że moje kompleksy biorą górę i mam ochotę na krok nie ruszać się z domu.
bez odbioru.