Sie skończył długi weekend.
I co? I nic.
Kotki rosną... Lato idzie...
A ja się czuję jakaś wymięta, beznadziejna itd. itp.
Nikt sie nie odzywa, nie pozdrawia, nie pociesza... Jakby mnie nie było.
Wszyscy jakoś istnieją.
Ja się staczam.
Bezsens.
Nikt pewnie tego nie skomentuje.
Przywykłam też, że nikt mnie nie słucha.