Smutne, że piszę tutaj tak rzadko i skromne ilości. Choć chciałabym napisać wiele - chyba nie potrafię.
Przy okazji marzę o napisaniu książki!
Wczoraj byłam z mamą w kinie. Miło, że gdzieś razem wyszłyśmy. Mama nie była w kinie ze trzydzieści lat. Chyba nie chciałabym tak żyć.
Film był dobry, choć niemiłosiernie bolało mnie wszystko od siedzenia. I tak troszkę mi smutno, że tak wczoraj było, ponieważ:
widziałam mojego Kolegę, cóż, wypada się przestawić i przedstawić go jako BYŁEGO Kolegę. Otóż Kolega (:c) szedł również do kina, a gdy go zobaczyłam, to sparaliżowała mnie fala emocji, jakich prawie nie czuję. No! Niemal odskoczyłam z wrażenia! Ale niesamowite jest w tym wszystkim to, że raz o nim myślę, a raz nie, a tego dnia... myślałam o nim bardzo intensywnie i chciałam go zobaczyć, żeby się uśmiechnąć i przypomnieć o sobie. A on szedł, a mnie zamurowało, bo tak jakby przywołałam go myślami.
Smutne to i nie na miejscu, bo przecież jest ktoś obok... prawda? Jest...
Czy to nie tylko zapychanie pustki? Czy ja mam kilka osobowości?
No i jeszcze wcześniej była u mnie Koleżanka, chciała pożyczyć spiralkę do ucha i dała mi płytę, którą chciałam mieć, ale jej nie przesłuchałam. Leży obok. I mówię jej, że był taki jeden Kolega kiedyś, on dał mi kwiaty! I długopis z tym, co lubię, zabrał mnie na herbatę i na kawę, choć nie pije herbaty i kawy. Tylko wodę. Jadł zdrowo, jak ja. Lubi ciszę, doceniał, że noszę sukienki i czytam książki. To był sen, to był taki główny bohater z pewnego opowiadania Stephena Kinga - ''Wiem, czego ci potrzeba'', bo wieczorem po mnie przyjechał, chciał zabrać mnie na film, był gadatliwy, doceniał to, że śmieję się ze swoich żartów i... zabił we mnie.... zabił we mnie wiarę, że na nic nie zasługuję, że nikt mnie nie widzi.
(boże, dlaczego po prostu nie mogę z nim porozmawiać)
Właściwie to nie skupiłam się na filmie, tylko na tym, czy on również mnie zobaczył, a teraz zastanawiam się, czy o mnie myśli, ten mój były Kolega, z którym już nigdy nie porozmawiam.
Moją wadą jest to, że nie zapominam o ludziach i .. a może by mniej ich poznawać? Za każdym razem mi coś zabierają.
Zjadłam wczoraj pajdę chleba ze smalcem i ogórkiem :)
Pyyyyyycha.
W pracy jedna dziewczyna ma figurę lalki barbie.
Albo nawet dwie.
Byłam w barze z Koleżankami ostatnio.
Jak ja to lubię, piwo, głośno wszędzie, ciemnawo, rozmowy...szkoda, że tylko do ostatniego autobusu.
Wczoraj wyglądałam według siebie ładnie, sukces. Miałam czarną sukienkę z białymi kształtami (nie umiem wyjaśnić), fioletową szminkę, delikatny makijaż, czarny sweterek i glany.
Jem za dużo owoców, ale nie wiem co mam jeść i jutro upiekę sobie batata. Kocham pieczonego batata, smakuje jak niebo.
Śniła mi się jedna z Was, byłaś siostrą mojego kolegi i na Woodstocku Owsiak rozdawał kubki ze Shrekiem. Świąteczne.
Chciałabym wrócić do tych wieczorów, kiedy wracałam w zmiętolonej koszuli do domu, siadałam w kuchni, jadłam kanapkę z pasztetem, a rano szłam do gimnazjum, taka młodość (choć sprzedawano mi wtedy wódkę) , wolność, same piątki, same.... tak fajnie było, byłam chuda, miałam długie pocieniowane włosy i nawet nie myślałam o warzywach na obiad.