Miałam iść spać, ale chyba spanie nie ma sensu. Chciałam obejrzeć serial... tylko, że muszę wyrzucić z siebie emocje.
Jestem zła, że jedyny wolny dzień w tym tygodniu spędziłam głównie z komputerem.
Albo - jestem zła, że nie zauważam plusów...
Spotkałam się z Koleżankami. W McDonaldzie. Ja piłam szejka, one jadły frytki i straszliwie brzydko mówiły o otyłej kobiecie.
Nie wiem, no. Jakoś okrutnie się tym przejęłam.
Pracowanie po dwanaście godzin mnie dobija.
Ale planuję się jakoś nagrodzić. Będę oszczędzać na jedzeniu i alkoholu (w piątek idę do pubu...) aby kupić sobie coś konkretnego. Może ramoneskę z prawdziwego zdarzenia.
To tylko plany.
Stojąc przy planowaniu. Moje postanowienia noworoczne to kpina.
Zapomniałam napisać, że w pracy miałyśmy złodzieja i policję ostatnio. Dzieje się!
Czuję chęć zjedzenia wszystkiego...... i nie za bardzo wiem jak sobie poradzić.
A chude jest paskudne.