Siems, nie mam gdzie się wyżalić więc zrobie to tu.. nikt i tak tego nie czyta..
Jest mi zle.. czemu.? wszystko się dziś spierdoliło jak za dotknięciem różdżki pierdolonego w dupe czarnoksiężnika czy jak oni się tam zwą. Czasem jest po prostu zle, nie wazne co zrobie i tak bedzie do bani.. nie licze na zadne pocieszenie bo to w chuj nic nie da... chce po prostu zeby mnie moj kochany chlopak -.- .przytulil i powiedzial ze zawsze bedzie przy mnie gdy bede go potrzebowac..
Czuje sie jak ten pierdolnięty Dominik z "Sali Samobójców". Zamykam się od środka... nikt nie może mi pomóc.. zastanawiam się wgl po co ja żyje.. whatever.
Przepraszam, że utrudniam wszystkim życie i przepraszam, że piszę to tu zamiast zachować dla siebie. Cya