Choć w sumie nie wiem co mam myśleć, co robić, ze sobą, ze swoim życiem, to jednak stoje w miejscu, nie ruszam się. Sama nie wiem też, czy to ze strachu przed zmianami, czy przed samotnością. Sama nie wiem.
Czuję natomiast,że nadchodzi czas zmian. Nadchodzi czas,w którym ten sztuczny porządek,spokój jaki obecnie gości w moim życiu zniknie bezpowrotnie.
Bo rośnie moja frustracja, rośnie we mnie gniew. Nawarstwia się poczucie niespełnienia, narasta we mnie złość. Tak jakby zaczęło do mnie dochodzić,że te "pretensje do całego świata" są jednak słuszne. Może tak naprawdę winna jest jedna osoba. Może całe to zamieszanie jest po prostu spowodowane chęcią ucieczki przed prawdą, prawdą którą ja sama znam, jednak boję się o niej pamiętać, boję się o niej mówić....może?
Dlaczego mi nie pomagasz? Dlaczego Cię nie ma? Dlaczego tak bardzo utrudniasz mi całe to "dojrzewanie"? Dlaczego uciekasz od odpowiedzialności? Ktoś obiecał mi przecież, że pomoże, że w końcu da mi powód do życia! Do cholery, dlaczego znów odwracasz wzrok? Dlaczego akurat teraz,kiedy jesteś mi najbardziej potrzebny!?
Obudź się, kurwa, obudź się! Chciałabym ... chciałabym,żebyś był, nie tyle fizycznie, co psychicznie.
Wiesz, czasem myślę,że lepiej by było, gdyby Cię w ogóle nie było...