bo jakos tak mi dziwnie...
w sumie zadna nowosc...
___________________________________________________________________________
nigdy nie potrafila uwierzyc w siebie... choc sprawiala wrazenie osoby silnej, z temperamentem... moze to byl peowien rodzaj "ochrony"? przed czym? przed otaczajacym swiatem... bo ta jej pewnosc siebie wlasciwie nigdy sie nie sprawdzala... zawsze uwazala ze nie jest wystarczajaco dobra...
tak bylo i tego wieczoru...
gdy go zobaczyla... stwierdzila ze to bez sensu... bo mialby zwrocic na nia uwage? w zyciu... odpuscila...
jednak los znowu ja zaskoczyl...
choc to wszystko dzialo sie jednego wieczoru... a moze wlasciwie nocy... to zapadlo jej w pamiec... nigdy by nie przypuszczala...
a jednak
co dalej?
a co ma byc? zycie toczy sie swoim wlasnym tempem... i niech tak pozostanie
bo czy jednorazowa przygoda moze az tak utkwic w psychice?
...
_______________________________________________________________________________
:*:*:*