Posprzątamy nasze życia jak dom.
Wyrzucimy każde uczucie do kosza.
Wszystkie wspomnienia schowamy do pudełek gdzieś między starymi zdjęciami.
Ślad moich opuszków zmyjesz z dłoni jak kurz z szafki.
Z lustra zetrzesz mój uśmiech który tak często sie w nim odbijał.
Każdy ślad moich butów zmieciesz gdzieś pod dywan.
Zapach mojego ciała wyleci przez okno wraz z dymem fajki którą zawsze paliłyśmy razem.
Mój głupi śmiech zamieni się w echo niosące się po klatce schodowej.
Nie powiemy 'zostań' bo nie bedzie nas tu.
Kiedy zadzwoni domofon nigdy nie otworzymy drzwi właśnie sobie..
Tyle we mnie pękło i pęka coraz to więcej..