Szczęściara i szczęściarz,
Tak można nazwać ich dwoje.
Gdy wtuleni w siebie, u szczytu zachwytu,
Kradną okruchy szczęścia, ludzkiego bytu
Cieszę się sobą i chwilą,
Wydaje im się, że się... nie mylą,
Wydaje im się, że im... to się należy,
A przecież teraz, mało kto w miłość... wierzy.
A oni to czują, ich serca pulsują,
Pragną być mili, nic złego nie knują.
Nikogo nie obwiniają,
Oni pewno, ku sobie coś mają.
Są sobie bliscy, ufni, otwarci,
Czują że, dobrze się znają,
Chcą sobie pomóc, coś uratować,
Nikogo nie skrzywdzić, żeby nie żałować.
Chcą być przy tym porządni, prawi,
To nie z obawy, ale z miłości,
Muszą kiedyś zrezygnować,
By uszanować, co mają, co ponad miłość przekładają.
Tak w skrócie wygląda ich fascynacja,
Trudno trafnie określić, gdzie prawdziwa racja.
Co ma być ponad, co ulec roztarciu, czy można żyć szczęśliwie - trwając w rozdarciu?!
Kocham Cie Mimo Wszystko ! ;*