To już koniec pedałów, ciąż, aborcji łyżeczką, wypadających odbytów, szosti-grypy, hej molas czy ty wiesz, jednej drugiej zet, hejtowania Nimfy, zaćpanej psorki od ingrisza, kucyków pony, kremów do rąk, rysowania kutasów gdzie popadnie, wiecznego buntu i nieogarnięcia, anegdotek Gagi o zamkniętych furtkach i tasiemcach, chlania piwa za sklepem, tak ae itp, wiecznej fazy Remka i chuj wie, czego jeszcze.
Trochę szkoda, dobrze było.
Czas zacząć najdłuższe w życiu wakacje z gratisową maturą po drodze.
Podobno to się nazywa wykształcenie średnie i wejście w dorosłość. Dobry żart.