Bado-wściekła-sardyna i moje przypadkowe back to pink.
Mamo, mamo, jestem chora. Z nosa leje mi się istna Wisła i czuję ogólne rozbicie. Jacek pobiegł kupić mi gripex i syropek, przydałyby się jeszcze smarkościerki, bo ile można podrażniać sobie delikatny nosek srajtaśmą z biedronki.
Kurując się herbatką z połową cytryny świętuję urodziny evil maknae poprzez oglądanie ss trójki (Tak naprawdę nadal chodzi o to HeeTeuk, ale ciii~).
W czwartek z okazji urodzin Chińczyka przyćpam HanChul.
Mam szczerą nadzieję, że do środy wyzdrowieję. W końcu MOJE urodziny.
Zenia piecze obiecane muffiny z Hello Kitty, me gusta. Ale pierwszy prezent dostałam już przedwczoraj, nyhyhy. Ciekawe, czy jeszcze coś z niego zostało. Muszę dociec. Trzeba zapytać liderofila.